Pielęgnacja włosów w czerwcu

20:09 0 Komentarzy

Co prawda mamy już lipiec, ale dokładnie tak samo dbam o włosy teraz jak w poprzednim miesiącu.

W mojej pielęgnacji brakuje masek, co właśnie sobie uświadomiłam. Za jakiś czas muszę udać się do zielarskiego na porządne zakupy.

Szampony:


1. Batiste - teraz, kiedy zapuszczam naturalne włosy jest moim niezbędnikiem.
2. Eva natura, Potrójna siła ziół, rumiankowy - do głębokiego oczyszczania włosów raz w tygodniu.
3. Alverde, Avocado - stosuję go na co dzień mimo, że ma mocniejszy detergent. Przez wszystkie lata włosomaniactwa stosowałam Babydream, ale często miałam obciążone włosy i łupież. Nie wiem jak wytrzymałam z nim tyle lat. Nawet Facelle przynosi te same skutki. W związku z tym, muszę codziennie myć włosy szamponem z SLS :( Postaram się kiedyś zadbać o skórę głowy tak, by nie mieć z nią takich problemów i móc myć włosy czymś łagodniejszym.
4. Yves Rocher, Volume - dziś go przetestuję :) Mam nadzieję, że sprawdzi się dobrze zwłaszcza, że jest bez silikonów.

Odżywki:

1. Joanna, Natura, miód i cytryna, bez spłukiwania - stosuję ją tylko w przypadku, gdy moje włosy są bardzo spuszone i ciężko jest je ujarzmić.
2. Alterra, Granat i aloes - mój najukochańszy produkt do włosów, nie stosowałam jej już dawno i nie mogę się doczekać kiedy ją napocznę :) Działa na moje włosy doskonale, ale tylko jeśli ją potrzymam min. 5 minut. Ma taki skład, że potrafi cudownie odżywić włosy. Dlatego też traktuję ją jako maskę. Nie mogę jej jednak używać cały czas, ze względu na alkohol w składzie.
3. Planeta Organica, Balsam Aleppo - kupiłam ją 1,5 roku temu i właśnie się kończy. Nie należy do moich ulubionych odżywek, ale "jak zechce" to odżywi włosy.
4. Alverde, Avocado - dodaję ją do domowych masek. Ot, zwykła odżywka bez efektu wow.
5. Garnier, Avocado i masło karite - złamała mi serce. Zakochałam się w niej po pierwszym razie. Później już było inaczej, bez szału. Zawiodłam się na niej. Prawdziwa miłosna historia.
5. Isana, Oil care - nie wygładza moich włosów tak, jak się tego spodziewałam. Może po prostu potrzebuję czasu na nią?

Oleje:

1. Olej z kiełków pszenicy - dobry, ale nie powalający.
2. Olej z pestek śliwki - zapach bardzo na plus (jak czekoladki ze śliwkami), działanie na włosy jak olej wyżej.
3. Olej lniany - mój ulubieniec na twarz i włosy. Jak dla mnie - niezastąpiony.
4. Olej kokosowy - dla mnie super, chociaż mam wysokoporowate włosy. Jedyny jego minus to nieprzyjemny zapach po kilku godzinach na głowie.
5. Olej ryżowy - lubię go za to, że szybko wnika w strukturę włosa, wygładza i nie ma zapachu.
Wszystkie oleje służą mi zarówno po myciu jak i przed myciem. Im najbardziej zawdzięczam kondycję włosów.


Dziękuję za każdy komentarz :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.